-Jak chcesz.
Prychnęłam. Też mam swoją złą stronę o której nie lubię mówić. Poszłam gdzieś i zgubiłam Silent Mask. Było ciepło, wiatr musnął mi od czasu do czasu sierść i pachniało kwiatami. Natchnęła mnie ochota pogadania z Jeff`em więc poszłam do niego. Zobaczyłam go w oddali Jeff ,a on zobaczył mnie i do mnie podbiegł.
-Hej Glimmer.
-Hej Jeff.
-Co tu robisz?
-A nic. Tylko przechodziłam.
-Aha.
Poszłam dalej ,a za sobą czułam kroki Jeff`a.
Mimowolnie uśmiechnęłam się. Odwróciłam się do niego. Stał za mną.
-czemu za mną idziesz?
-A co? Nie wolno?
-No... wolno.
-A więc o co chodzi?
-O nic.
Poszliśmy wspólnie w końcu Jeff powiedział:
-Chodź chce ci coś pokazać.
-Ok.
Jeff prowadził ,a biegał naprawdę szybko. Dobiegliśmy do jakiejś jakini.
-Czemu wróciliśmy do jaskini? I co to za miejsce?
-Zaraz zobaczysz.
Jeff odsłonił liany i pokazał mi to:
-Wow... Ale tu pięknie. -Wyszeptałam.
Jeff się do mnie uśmiechnął i powiedział:
-Pokaże ci coś jeszcze jak się nie będziesz bać.
-No nie będę.
Przeszliśmy przez inne liny i weszliśmy tu:
-Jeff...
-Co?
-Kto jest tam za drzewem?
-Ludzie??? Glimmer wiej!
-Nie!
-Już uciekaj.
Płakałam ,ale usłuchałam Jeff`a. Czekałam na niego koło wejścia. W końcu wyszedł. Miał kilka ran.
-Jeff? Co się stało?
-Nic.Idziemy.
-Nie. -Po raz pierwszy postanowiłam postawić na swoim.
-Dlaczego?
-Bo jak się ruszysz to... -Zaczęłam płakać.
-No dobra zostajemy.
Usiedliśmy koło wodospadu znów w tej bezpieczniejszej krainie. W końcu nadszedł zachód:
Lekko się zakłopotałam Jeff też. tylko się uśmiechnęłam ,a on to odwzajemnił. Po 30 minutach na niebie pojawił się księżyc:
No teraz to kształty(księżyca i słońca) przesadziły. Mimo to zaczęliśmy wyć do księżyca. Nawet nie zauważyłam że położyłam swoją łapę na łapie Jeff`a. Wzięłam ją ,a on się tylko uśmiechnął...
<Jeffrey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz