Wiatr wiał zasypując mnie śniegiem leżałam bez ochoty do życia. Zalewała mnie kolejna fala Wspomnień. Wspomnienia są ostre jak rozbite szkło. Prycham niezadowolona i po co je ktoś wymyślił. Prawda jest taka, że mam rodzinę ale wole żyć w kłamstwie i myśleć, że nigdy nie istnieli. A mnie przyniósł bocian. W sumie fajnie by było tak latać-marzę ale te piękne rozmyślania przerywa mi pisk szczeniaka, Ignoruje to i idę dalej co mnie to obchodzi czy coś mu się stało ale słysząc dalej te piski szybko zawracam. Widzę Wilka pochylającego się nad szczenięciem. w głowie zapala mi się alarmowa lampka i bez ostrzeżenia rzucam się na tego basiora zatapiam kły w jego karku. po raz kolejny przydaje mi się mój wzrost. Basior patrzy na mnie błagalnym wzrokiem wie co zamierzam zrobić. Ale jestem niewzruszona i skręcam mu kark a on pada jak kłoda.Puszczam go i odwracam się do szczeniaka ale go tam już nie ma.
- mądre szczenię - mówię sama do siebie. I idę dalej. Drogę zachodzi mi wilk.
<Matt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz