-Piękne miejsce.-Wyszeptałem.
Po drugiej stronie ukazał mi się las. Na jednym z drzew widniał wyryty napis "Las Nightrun". Wyglądało na to, że jest tutaj jakaś wataha. W tym samym momencie usłyszałem histeryczne wycie. Czym prędzej rozpostarłem skrzydła i wzniosłem się ponad owy las. Być może ktoś potrzebował pomocy? Może toczy się tutaj jakaś wojna? Tego nie wiedziałem, A wiedziałem za to to, że nie pozostawiam wilków w potrzebie. Po paru chwilach trafiłem na dorosłego wilka, który... No, w sumie to nie wiem.
-Cześć!-Wykrzyknął owy wilk, gdy tylko mnie spostrzegł.
-Witaj.-Odparłem.
-Wiesz może... Pomógłbyś mi wrócić?
-Gdzie?
-Gdzie, gdzie... Do watahy, a jak inaczej?
-Jesteś stąd?
-Tak. Wataha Południowych Puszczy to mój dom. Też tutaj dołączyłeś? Chyba całkiem niedawno, bo cię nie widziałem.
-Nie, nie jestem z watahy.
-Oh, więc w takim razie może dołączysz?
-Zastanowię się, dobrze?
-Jasne.-Odparł wilk.
-Dobrze, a teraz chodźmy ich poszukać.
-Ok.-Powiedział krótko wilk.-Ah, no tak, jestem Zayebysty, ale mówią mi Zay.
Trochę zadziwił mnie swoim imieniem. Lecz ja nie miałem lepszego.
-Ja jestem Ametyst.
-Miło mi cię poznać.
-Mi ciebie również.
Uśmiechnąłem się.
-Teraz chodźmy.
Szliśmy lekkim truchtem, ale po około godzinie byliśmy dosyć zmęczeni. Zay zaczął poznawać teren i w końcu sam nas doprowadził do watahy. Oczywiście tamtejsze wilki od razu: "Hej, ty, obcy! Tak, ty! Wypierdalaj z naszych terenów!". W końcu jeden basior ich uciszył i zaproponował mi dołączenie do watahy. Zgodziłem się. Wtedy podszedł do mnie jakiś inny wilk.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz