Zachciało mi się śmiać. Trochę się uspokoiłem. Przecież to nie jest wina naszych rodziców.
-To czyli staniemy się odmieńcami...wyrzutkami. - Stwierdziłem.
Ojciec spuścił wzrok na ziemię a mamie poleciała jedna mała łza po pysku.
Rozejrzałem się po jaskini i stwierdziłem, że nie ma sensu dalej tu stać. Wycofałem się z groty wykorzystując moment, w którym Grell dopytywał się ojca o szczegóły.
Pobiegłem do lasu. Noc była ciemna. W tle dało się słyszeć ostatnie wycie wilków.
Coś poruszyło się w krzakach. Szedłem dalej. Miałem to głęboko gdzieś. Szelest w krzakach nasilił się.
<Grell?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz