środa, 11 lutego 2015

Od Belli

Wyszłam z jaskini trochę pozwiedzać, część drogi leciałam nad koronami drzew, bo tam już byłam. Doleciałam aż do Doliny Roztopów, wylądowałam miękko na brzegu. Chwilę popatrzyłam na wodę, a potem ruszyłam zwiedzać co jest dookoła jeziora.Byłam już prawie w połowie drogi, gdy nagle wyskoczył przede mną jakiś stwór, chyba Sarupun.Stanął naprzeciwko mnie trzymając tak jakby w ręce oślizłego węża i w paszczy miał jęzory rozwidlone.Widocznie mu w czymś przeszkodziłam, bo zaczął na mnie ryczeć i po chwili rzucił się w moją stronę, na szczęście szybko zrobiłam unik i rzuciłam się na niego waląc go przy okazji ogonem:
podczas walki



Na chwilę się zachwiał wtedy znowu przyłożyłam mu z całej siły pazurami .Upadł na ziemię,ale po chwili znowu wstał, widocznie jad jeszcze nie zadziałał, znowu rzucił się na mnie z pochyloną głową i rogami wymierzonymi we mnie.Zaatakował z głośnym rykiem, zrobiłam unik i znowu walnęłam go ogonem, tym razem dostał w żebra, a końcówka mojego ogona zwiększyła płomień i znowu go walnęłam tym razem płomieniem.Zaczął się palić i trucizna widocznie już działała bo zwalił się z nóg wtedy zebrałam całą siłę w sobie i użyłam laseru.Sarupun już cały płonął,aż w końcu wybuchł. Wybuch był tak silny i głośny,że odrzuciło mnie na kilka metrów.Chyba cała wataha słyszała to. Wstałam,obeszłam miejsce wybuchu i poszłam się napić. Gdy ugasiłam pragnienie przybiegł jakiś wilk.
< ktoś> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz