Na reszcie udało mi się uciec z tego okropnego miejsca jakim był cyrk. Ktoś podłożył ogień, wszędzie się paliło, kiedy byłam na arenie w klatce a oni-ludzie mnie oglądali. Był tam mały chłopiec, który mi się przyglądał, ale nie bał się mnie i potrafił wytworzyć ogień. Nagle zniknął mi z oczu i po chwili wszędzie się paliło. Panował straszny hałas, wszyscy gdzieś biegali i krzyczeli. Szalał ogień, wszystko się paliło, a ja byłam uwięziona musiałam coś zrobić,żeby się wydostać. Nagle usłyszałam jakiś hałas,spojrzałam w tamtą stronę i zamarłam, to był ten sam chłopiec który mi się przyglądał, wołał pomocy bo był otoczony przez płomienie i nie mógł się wydostać. Musiałam coś zrobić, czułam,że muszę mu pomóc,ale jak. Skupiłam się,szukałam w sobie siły, mocno się skupiłam na prętach klatki,aż tu nagle moje oczy zapłonęły i błysło z nich coś tak jakby jakiś laser. klatka się rozpadła i wyszłam, czułam się dziwnie bo nigdy przedtem z niej nie wychodziłam. Rozejrzałam się za chłopcem,ale nigdzie go nie było widać, nastawiłam uszy i w pewnym momencie usłyszałam jak próbuje oddychać. Wzbiłam się w powietrze, rozgoniłam skrzydłami duszący dym i zauważyłam go leżącego na ziemi. Podleciałam do niego i go złapałam pazurami uważając żeby go nie zranić. Wylecieliśmy przez dziurę w namiocie. Wylądowałam na ziemi i zaczęłam go lizać,żeby się ocknął. Gdy się obudził, przytulił się do mnie i powiedział DZIĘKUJĘ, w tym momencie ludzie mnie zauważyli i zaczęli biec w moją stronę i krzyczeć. Chcieli mnie złapać, ale ja już tam nie wrócę i szybko wzbiłam się w powietrze,leciałam prosto przed siebie, nawet nie wiedząc dokąd. Byłam już tak zmęczona,że oczy same mi się zamykały, zauważyłam jakąś jaskinie i do niej wleciałam i ledwo wylądowałam, a już zasnęłam.Coś mnie szturchał z bok, szybko wstałam, najeżyłam się i obnażyłam kły. Ten ktoś również się najeżył i obnażył kły, ale powiedział:
-Kim jesteś i co tu robisz?
-Jestem Biella i tu odpoczywam
- Jestem James i ta jaskinia leży na terenie mojej watahy
- Przepraszam nie wiedziałam- trochę się uspokoiłam,że nie nie chce mnie zaatakować
-Należysz do jakiejś watahy?-spytał już rozluźniony
- Ja nie- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam
- To może chciałabyś należeć do mojej?-odwzajemnił uśmiech
- Dobrze,dziękuję
Wyszedł z jaskini, ale po chwili się odwrócił i powiedział:
- ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz