Usłyszeliśmy szelest w krzakach. Zerwałam się niezdarnie lekko zszokowana. Myślałam, że to człowiek ale prosto na nas wpadł jakiś Basior. Osobiście go nie znałam ale Diablo rozluźnił się a basior spojrzał na mnie wymownie, Diablo przewrócił oczyma. Basior wycofał się z uśmiechem na pysku.
- Nie chciałem wam w niczym przeszkadzać.
Gdy chwile tak staliśmy równocześnie parsknęliśmy śmiechem. Znałam go bardzo długo i przy nim zawsze czułam się sobą, nic nie musiałam ukrywać on jedyny znał moją przeszłość. Zawsze był jak brat. Z nieba padał delikatny śnieżek.
-Hmm
-Hmm..wracamy?- spytałam basiora wyrywając go z zamyślenia
-tak jasne chodźmy- odpowiedział uśmiechnięty
Całą drogę spędziliśmy na szturchaniu się i przekomarzaniu. Gdy doszliśmy do watahy. Spojrzałam basiorowi w oczy i uśmiechnęłam się.
-Dobrej nocy- powiedział Diablo a ja skinęłam mu głową i chciałam odejść ale basior mnie zatrzymał.
<Diablo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz