Drzemałem sobie pod rozłożystym dębem... Grube gałęzie nie przepuściły pod niego śniegu, więc było suuuper. Po kilkunastu minutach snu, usłyszałem szelest. Otworzyłem me piękne oczęta i wbiłem wzrok w pobliski świerk. Coś się za nim kryło, poruszał się... Wstałem, zrobiłem dwa lub trzy kółka w miejscu i usiadłem. Drapałem się za uchem i patrzyłem na świerk, który w dalszym ciągu się poruszał. Podszedłem bliżej drzewa. Gdy byłem około pół metra od drzewa coś na mnie skoczyło. Zacząłem się wiercić, skamleć i piszczeć pod ciężarem... innego wilka !!! Po kilku minutach wilk ze mnie zeskoczył i zaczął się ze śmiechem tarzać po ziemi. To był... Night !
- Haha... Bardzo śmieszne...- Powiedziałem ironicznie, otrzepując się ze śniegu.
- Ale przyznaj, że się wystraszyłeś !- Night nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Może trochę...- Odpowiedziałem i rzuciłem w niego śnieżką...
>Night ?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz