Szliśmy (ja naturalnie, skakałem) drogą udeptaną przez sarny. Czasami zatrzymywałem się, aby powąchać lub zerwać kwiatek, po czym rzucałem nim w Newt'a. Na początku basior się z tego śmiał, ale za 26 razem warknął na mnie, abym przestał. Posłuchałem. Zamiast tego postanowiłem pogadać z kompanem.
Too... Jesteś bratem Matthev ? Oczywiście, że jesteś. Jesteś młodym Alphą, co nie ? No pewnie, że jesteś ! Na co będziemy polować ? Na sarny ? A może na jelenie ? Ja osobiście nie czuję różnicy, ale jak wolisz, nie ? W końcu, skoro nie ma w pobliżu Matthev, to ty tu rządzisz...- Nie dokończyłem, bo Newt mi przerwał.
- Skoro mówisz, że tu rządzę ,to się przymknij, bo wypłoszysz wszystko w pobliżu, ze mną włącznie !- Warknął basior.
- Ok, ok... Po co ta agresja... Agresja jest nie fajna... Nie lubię się bić, a ty ? Ja i tak bym przegrał, niezależnie od tego z kim by mi przyszło walczyć... Widziałeś jak mnie załatwiła ta wiewiórka ? Gryzłem piach ! Nie lubię piachu... Nie jest smacz...- Nie dokończyłem, bo zauważyłem stado składające się z 4 lub 5 łani i jelenia.
Newt chyba też je zauważył... Przyglądał się im uważnie.
- To chyba nie najlepszy pomysł, wiesz ? Trochę ich dużo... A tak właściwie, to czemu się tak na nie patrzysz ?- Zapytałem.
>Newt ?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz