-Nie bój się. Nie jestem człowiekiem, tylko centaurem. Nic ci nie zrobię. Powiedz, gdzie twoja rodzina? - Odezwało się stworzenie.
-Nie mam rodziny - Wyjąkałem w bardzo szybkim tempie. Serce biło mi jak szalone.
-Nie masz nikogo? - Zdziwił się owy "centaur".
-Mam brata, jednak... Nie wiem, gdzie jestem i dlatego też nie wiem, jak do niego trafić.
-Pomogę ci. Pochodzisz z Watahy Południowych Puszczy? - Spytał.
Pokiwałem głową.
-Dobrze. Udaj się w tamtą stronę - Powiedział wskazując w stronę drzew. - Jest tam jezioro. Omiń je, a dalej dasz już sobie radę - Dodał.
Spojrzałem w tamtą stronę, ale gdy się odwróciłem, owej istoty już nie było.
-Taa... Bo ja na pewno wszystko zrozumiałem - Mruknąłem idąc we wskazaną przez centaura stronę.
Dotarłem do jeziora, o którym była mowa i szybkim truchtem ruszyłem w dalszą drogę. Musiałem je wyminąć. A co dalej? Powiedział, że dam radę, ale w ogóle nie wiem, o co mu chodziło. Zupełnie nie poznaję tamtejszych terenów. Wtem zauważyłem polującego członka watahy.
-Hej! Zaczekaj! - Wrzasnąem, i pobiegłem w tamtym kierunku.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz