czwartek, 26 lutego 2015

Od Ametysta

Przeciskałem się właśnie przez wąskie wejście do jakiejś jaskini. W watasze po Mango nie było śladu, więc ktoś musiał za niego funkcję posłańca i to oczywiście musiałem być ja. Jakże znów inaczej. Cóż za niesamowita niespodziewanka. Niestety, ale dopiero w połowie drogi zorientowałem się, że mogę przecież lecieć, zamiast iść.
-Też się zachciało Matthev'owi, żebym to akurat ja był tym posłańcem - Mruknąłem zniżając lot.
To tutaj. Wataha odległa o osiem kilometrów od watahy. To nie aż tak źle. Już po paru minutach napotkałem zwiadowców, którzy zaprowadzili mnie do swojej Alphy.
-Chciałbym prosić o sojusz - Powiedziałem,
-Z jaką watahą, jeśli można wiedzieć?
-Z Watahą Południowych Puszczy - Odparłem.
-No więc dobrze. Chodzą u nas posłuchy, że macie najwaleczniejsze wilki - Powiedział Alpha owej watahy.
Przytaknąłem.
- Członkowie WPP są radzi z tego sojuszu. Do zobaczenia - Rzekłem i pożegnałem się z nowo poznaną watahą.
Do mojej wracałem już cały czas lecąc. Spostrzegłem chyba jakiegoś wilka, który potrzebował pomocy. Czym prędzej zniżyłem lot i udałem się w tamto miejsce.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz