niedziela, 12 kwietnia 2015

Od Amaranth

Siedziałam pod drzewem na łące. Wydawało mi się, że idzie w moją stronę wilk, ale najwidoczniej słońce mnie trochę przygrzało i miałam już zwidy. Potrząsnęłam głową i skierowałam się w stronę, z której przyszłam. Lecz mimo że szłam do przodu, sylwetka wilka nie znikała.
Byłam już naprawdę blisko zjawy. Dzieliło nas niecałe 200 metrów. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że idę w stronę wilka, który nie należy do naszej watahy. Który nie należy do żadnej watahy. Że idę w stronę wilka, który jest magiem.
Nie był nastawiony przyjacielsko. Jego czarna sierść nastroszyła się i odbijała promienie słońca, wargi podniosły się do góry i obnażyły rząd białych, ostrych zębów. Oczy zaświeciły się za czerwono.


-Witaj. - powiedział nieco zachrypniętym głosem.
Nic nie odpowiedziałam tylko przygotowałam się do ataku.
Na pierwszy rzut oka wilk wydawał się ode mnie mniejszy, lecz już po chwili przekonałam się, że nie stał wyprostowany.
Na szczęście niewiele mnie przewyższał. Jego żywiołem była prawdopodobnie magia. Potrafił wyczarować różne przedmioty przede mną, aby utrudnić dojście do siebie - nie wiedziałam, które były iluzją, a które prawdziwymi przeszkodami.
Zamknęłam oczy. Spróbowałam wyłapać jego umysł w pobliżu. Zadać ból. Torturować.
Byłam bezwzględna. Nagle uruchomiły się wszystkie moje zmysły. Zawładnęła mną furia. Moc przeciwnika słabła. Przedmioty, które były iluzją zaczęły blednąć i znikać. Mogłam baz trudu do niego dojść.
Zaczęła się walka na kły i pazury.
Mag atakował szybko i zawzięcie, musiał mieć jakąś moc, która pozwalała mu się tak szybko poruszać. Zauważyłam, że dotrzymuję mu kroku - poruszałam się równie szybko, mogłam nawet szybciej.
Przeciwnik miał tak wiele ran, że upadł przede mną i zamienił się w piasek. Może to jakaś przypadłość magów?
Odetchnęłam z ulgą. Popędziłam w stronę lasu, zdyszana napiłam się z rzeki.
-Co się stało? - usłyszałam czyjś głos za plecami.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz